MUSIC

środa, 6 lipca 2016

Czarna Rozkosz - Episode IV

- Zapewne to oni! - zaświergotała, w podskokach zbliżając się ku drzwiom. Dorównałam kroku dziewczynie, zatrzymując się przy wieszaku. Oparłam się o beżową ścianę, nie spuszczając wzroku z otwierającego się wrota. Zaparło mi dech w piersiach. W progu zastałam Lysandra, wraz z blondynem.
- To nie z Tobą się wczoraj zderzyłam? - palnęłam jak głupia, dopiero po chwili orientując się co właściwie powiedziałam. Spaliłam typowego buraka, natychmiastowo odwracając wzrok.
- Tak. - odpowiedział zmieszany.
- Czyli już się znacie? - wtrąciła Lou.
- Można tak powiedzieć. - zaśmiałam się nerwowo.
- Natrafiliśmy na siebie wczoraj, idąc holem. Tak się złożyło, że żadne z nas nie zauważyło na zakręcie pobliskiej osoby. - wytłumaczył, drapiąc się po karku.
- Rozumiem. - skwitował Lysander, patrząc na blondyna w skupieniu.
- Masz na imie Nataniel, tak? - zapytałam. - Słyszałam jak Twoja dziewczyna Cię wołała.
- M-moja dziewczyna? - ledwo udało mu się stłumić śmiech.
- No tak. - naburmuszyłam się, widząc jego reakcję.
- To nie jest moja dziewczyna. - tłumaczył, próbując się nie roześmiać. Rozchyliłam usta, aby zapytać się, kim właściwie dla niego ta dziewczyna jest, ale uprzedził mnie. - To moja siostra. - dodał z grymasem.
- Teraz rozumiem. - odparłam. - W takim razie mieszkasz z siostrą?
- Nie. - odpowiedział krótko, a po chwili dodał. - Tylko została u mnie na pewien czas. Rodzice wyjechali na Karaiby i wrócą za mniej-więcej dwa tygodnie.
- Eghem. - usłyszeliśmy chrząknięcie. - Przepraszam, ale powinniśmy już iść. - poinformowała ciemnowłosa. Nikt się nie sprzeciwił. Czekając przed mieszkaniem, aż Lou zakluczy drzwi, zauważyłam zbliżającą się postać, o złocistych, falowanych włosach. Szturchnęłam Nataniela w ramię.
- Co jest? - zapytał, a po chwili skierował wzrok na pędzącą jak tabun dzikich koni, siostrę. Stwierdziłam, że nie muszę odpowiadać. Sprawa była jasna. Nie wyglądała na radosną.
- Nataniel! - krzyknęła, stając przed złotookim.
- Co znów? - zapytał zrezygnowany.
- Gdzie idziesz? Będzie tam Kastiel? - dopytywała, na początku z krztą złości, a następnie z przesadną słodkością, dokończyła drugie pytanie, przy okazji trzepocząc rzęsami. Yhh.. ale to było obleśne.
- Jak widać gdzieś bez Ciebie. - nie odpowiedziałam gdzie, ponieważ sama tego dokładnie nie wiedziałam. Zresztą, nawet gdybym była obeznana w tym temacie, to i tak bym jej nie powiedziała. Widać było, że tylko by narobiła zbędnego zamieszania.
- Nie Ciebie pytałam. - zmroziła mnie wzrokiem.
- Ale ja jako jedyna Ci odpowiedziałam. - uśmiechnęłam się niewinnie.
- Zamknij się, szmato. - odpowiedziała zirytowana.
- Od szmat, to zaraz ja zaczne Cie wyzywać, zdziro! - podniosłam ton, niebywale zdruzgotana.
- Koniec. - wtrącił, prawie krzykiem Nataniel. Złapał swoją siostrę za nadgarstek, zaprowadzając do niedaleko będącego apartamentu. - Nigdzie się nie ruszasz, aż do mojego powrotu. - rozkazał, z trzaskiem zamykając drzwi.
- Możemy iść? - zapytał po chwili białowłosy, idąc w kierunku windy.
- Jasne. - odrzekł blondyn, dalej trochę spięty.
- Mam pytanie. - spojrzałam niepewnie na blondyna.
- Co jest?
- Kto to Kastiel? - zdezorientowany blondyn, spojrzał na przyglądającego się nam Lysandra.
- Później go zapewne poznasz. - wtrącił białowłosy.

   Stanęłam, wraz z towarzyszami przed bordowym budynkiem. Nagle zalała mnie fala wspomnień. Ten dzień, w którym pokłóciłam się z Lucasem i każde powiedziało co o sobie tak na prawdę myśli. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nieoczekiwanie poczułam czyjąś dłoń, spoczywającą na moim ramieniu.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam znajomy mi głos, Lysandra.
- T-tak. - zająknęłam się, spoglądając na resztę, przyglądającą mi się w niebywałym skupieniu. - To idziemy? - starałam się zmienić temat.
- Oczywiście. - odparł Lysander, otwierając ciężkie drzwi. Gestem ręki wskazał, że ja i Lou, mamy wejść pierwsze.

   Wchodząc do wnętrza budynku, zaatakowało nas duszne powietrze. Pomiędzy ludźmi panował ogromny chaos. Szłam za Lou, nie spuszczając z niej wzroku. Nieoczekiwanie dziewczyna zatrzymała się przy jednym ze stolików. Usiadła, a reszta moich towarzyszy zrobiła zupełnie to samo. Tylko ja nie wiedziałam co ze sobą począć.
- Chris? - odwróciłam głowę w kierunku głosu. Zauważyłam siedzącego na progu czerwonej, skórzanej kanapy szatyna.
- Kentin? - zapytałam zdziwiona.
- A jednak się jeszcze spotkaliśmy. - odsłonił zęby, w szerokim uśmiechu.
- No, jak widać. - mówiłam, odwzajemniając uśmiech.
- Chodź tutaj! - zawołała mnie białowłosa dziewczyna, klepiąc miejsce obok siebie na drugiej, czarnej, skórzanej rogówce. Skorzystałam z zaproszenia, siadając obok dziewczyny.
- Rozalia. - przywitała się, z widocznym błyskiem, w jej złotych oczach.
- Christine.
- Miło mi Cię poznać, Chris! - zza ramienia białowłosej, wychylił się chłopak o fioletowych oczach i dosyć ubarwionym stylu ubioru.
- Zamknij się już! - krzyknął brunet, siedzący obok niego.
- Bo co mi zrobisz?! - odkrzyknął zirytowany.
- Ten w niebieskich włosach, o kolorowym ubiorze, to Alexy, a ten drugi to Armin. Bracia, bliźniacy. - szepnęła mi do ucha.
- Rzeczywiście podobni. - odparłam, z uśmiechem przyglądając się ich drobnej kłótni.
- To jest Viola i Iris. - wskazała na siedzące na przeciwko nas dziewczyny. Te w odpowiedzi się tylko uśmiechnęły.
- Gdzie ona jest do cholery? - mruczała Lou, wyraźnie niespokojna.
- Co się dzieje? - ułożyłam dłoń na jej ramieniu, próbując dodać otuchy.
- Kim miała przyjść po skończonej zmianie, ale do teraz jej nie ma. - zdenerwowana uderzała palcami o ekran telefonu.
- Może poszła się przebrać? - próbowałam ją uspokoić, jednak na darmo.
- Skończyła prace praktycznie godzine temu. Ile można się przebierać? - syknęła.

   Postanowiłam pójść do cichszego miejsca, aby spróbować skontaktować się z mulatką, a mianowicie do toalety. Stojąc przed drzwiami, próg męskiej łazienki przekroczył mężczyzna, o krwistoczerwonych włosach. Odziany był w czarną, lekko odpiętą koszule i czarne jeansy. Do moich nozdrzy uderzyła męska woń perfum. Oczarowana tym zapachem, spojrzałam na mijającego mnie mężczyznę. Dyskretnie odwróciłam głowę, zauważając, że spogląda na mnie, łobuzersko się przy tym uśmiechając. - Ładne ząbki. - zaśmiałam się w duchu i weszłam do damskiej toalety. Wybrałam numer do Kim. Z sygnału na sygnał, byłam coraz bardziej zaniepokojona.
- Chris? - usłyszałam zszokowany głos dziewczyny.
- Gdzie jesteś?! - wybuchłam, po chwili próbując uspokoić swój głos.
- Brałam prysznic, a coś się stało?
- Miałaś przyjść tutaj po pracy. Lou się niecierpliwi. - odparłam, teraz o wiele spokojniej.
- Za pare minut będę. - powiedziała i po chwili się rozłączyła.

   O wiele bardziej opanowana, opuściłam łazienkę. Udałam się w kierunku czarnej kanapy, na której ponownie spoczęłam. Nieoczekiwanie zamiast Rozalii, siedział obok mnie wcześniej minięty czerwonowłosy. Spojrzał na mnie, kolejno na mój biust i znów na moją twarz, chytrze się przy tym uśmiechając.
- Nie wędruj tak tym wzrokiem, bo popsuje Ci tą piękną buźkę. - szepnęłam, nachylając się nad jego uchem.
- Mam się bać? - zaśmiał się, chuchając swym ciepłym oddechem na mój kark. Od zawsze miałam tam łaskotki, więc się zaśmiałam.
- Bawi Cię to? - zapytał, poszerzając swój uśmiech.
- N- nie. Po prostu mam tam łaskotki. - zająknęłam się, po chwili zdając sobie sprawe, że mogłam mu tego nie mówić.
- Ahh, tak? - widać było jego białe, jak mleko ząbki, ukazujące się w szerokim uśmiechu. - W takim razie zapamiętam na przyszłość, moja nowa lokatorko. - nachylił się nade mną, ponownie chuchając mi w kark.
- P-przestań! - krzyknęłam, starając się stłumić śmiech.
Każdy z obecnych, spoglądał na nas zdezorientowany. Moja twarz przybrała odcień włosów psotnika. Natychmiastowo zmieniłam temat.
- Kim powinna być już niedługo. - mówiłam, posyłając Lou ciepły uśmiech.
- Na szczęście. - odetchnęła z ulgą, układając głowę na ramieniu Lysandra.
- Moment! - krzyknęłam, a każdego wzrok, skierował się ku mnie. - Lokatorko?! - wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
- Ten zapłon. - zaśmiał się niedaleko siedzący Armin.
- Obiecałem Ci, że załatwie u któregoś z moich znajomych nocleg. - tłumaczył Lysander.
- I jedyną osobą, która miała dostęp do ugoszczenia Cię u siebie był Kastiel. - wtrąciła nieprzekonana Lou.
- Mieszkasz z kimś? - skierowałam te słowa w stronę chłopaka.
- Jeżeli można zaliczyć do tego psa, to tak. - wyszczerzył się.
- O ja pierdole. - szepnęłam, biorąc głęboki wdech.
- Nie cieszysz się? Będziemy mieli więcej czasu dla siebie, desko. - podkreślił ostatnie słowo.
- Desko?! - krzyknęłam oburzona. - Jeżeli rozmiar C, to dla Ciebie deska, to Ty jesteś jakiś ślepy! - każdy, bez wyjątku zaczął się śmiać.
- Przynajmniej wiem jaki nosisz rozmiar. - szepnął, uśmiechając się szelmowsko. Zrobiłam się czerwona jak piwonia. Zauważyłam, jak łatwo potrafi mnie przechytrzyć. Nie spodobało mi się to.
- Nie myśl, że jesteś taki zajebisty. Prędko Cię zgasze, kochaniutki. - niewinnie się uśmiechnęłam, dołączając do rozmowy z resztą towarzystwa.

    Czas mijał tak nieubłaganie szybko, że ludzie zaczęli się powoli zbierać. Fakt, była prawie trzecia.
- Która jest godzina? - zapytała się mnie, w pół trzeźwa Lou.
- Prawie trzecia. - oznajmiłam, z obojętnym wyrazem twarzy.
- Która?! - wstała jak poparzona.
- No trzecia. - mówiłam, nie wiedząc o co jej chodzi.
- O północy miała przyjechać moja siostra! - krzyknęła, biegnąc w kierunku wyjścia. Za nią bez wahania pobiegł Lysander, a za nimi ja, razem z Kastielem.
- Mogę was przecież podwieźć. - mówił, starając się uspokoić Lou.
- Ty nie piłeś? - zapytał, nie ukrywając zdziwienia białowłosy.
- Może jedno piwo, ale nie popadajmy w histerie. Przecież samochodu tutaj nie zostawie. - wzruszył ramionami i wsiadł do czarnego bmw i8. Nie czekając zrobiłam to samo, siadając na przednim siedzeniu. Kolejno Lou i Lysander, spoczęli na tylnych siedzeniach.

   Wiele czasu nie minęło, a zaparkowaliśmy pod blokiem Lou. Wchodząc do klatki, napotkaliśmy Kim.
- Trochę się spóźniłaś, wiesz? - mruknęła Lou.
- Moja wina, że Twoja rodzina przyjechała? Zagadali mnie i dopiero przed chwilą poszli spać. - mówiła oburzona Kim.
- Ale mi się jutro oberwie. - stwierdziła, z grymasem na twarzy.
- To najwyżej pójdę z dziewczynami do góry i przy okazji wezmę Twoją walizke, Chris. - zaproponował Lysander.
- Dobrze. Dziękuję. - posłałam mu ciepły uśmiech, zanim zniknęli za zamykającymi się drzwiami windy. Po chwili zauważyłam, że zostałam sama. Obracałam się niespokojnie, szukając wzrokiem Kastiela. Za szybą mignęła mi czerwona czupryna. Czym prędzej popędziłam na zewnątrz.
- Palisz? - zerknęłam na palce, pomiędzy którymi widniał papieros.
- Czasem. - mruknął. Nie pytając go o zdanie wyciągnęłam spod jego palców nikotyne i się zaciągnęłam.
- Palisz? - zapytał zdziwiony.
- Czasem. - odpowiedziałam rozbawiona. - Tylko okolicznościowo, ewentualnie jak się bardzo zdenerwuje. - szepnęłam, puszczając do niego oczko. Kastiel chciał coś powiedzieć, ale nieoczekiwanie z budynku wyszedł Lysander, razem z moją walizką. Czym prędzej mu ją odebrałam, przy okazji dziękując.
- To jedziemy? - mruknął czerwonowłosy, kręcąc kluczykami wokół palców.
- Podwieziesz mnie? - zapytał Lysander.
- Stary, głupie pytanie. - posłał mu szeroki uśmiech.

   Otworzyłam zaspana powieki, słysząc przekręcanie klucza w zamku. Delikatnie podniosłam głowę, czując tą wspaniałą woń perfum. Przeniosłam wzrok do góry, zauważając spoglądającego na mnie Kastiela.
- Dlaczego mnie niesiesz? - zapytałam ochrypłym głosem.
- Dlatego, że spałaś. - szepnął, idąc po schodach, przy okazji kierując się na piętro. Otworzył jedne z drzwi, układając mnie na czarnym łóżku, z pościelą o tym samym odcieniu. Było ciemno, ale mogłam stwierdzić, że dwie ściany na przeciwko siebie, pomalowane zostały na odcień ciemnej czerwieni, prostopadle do czerwonej, na szaro, a ta na przeciwko szarej, na biało. Meble były białe, lakierowane. Wtuliłam się w czarną pościel, przesiąkniętą tym boskim zapachem męskich perfum. Niedługo po tym, zapadłam w błogi sen.



16 komentarzy:

  1. Gdy dowiedziałam się że Chris będzie mieszkać z Kasem z miejsca zaczęłam jej współczuć xD Ale na pewno nie będzie tak źle... chyba.. Rozdział jak zwykle fajny, czekam na więcej ^w^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie.. "chyba..." chyba, a na pewno to wielka różnica :D
      Cieszę się, że się spodobało ^^
      Pozdrawiam ^-^

      Usuń
  2. No i jest Kastiel ^^ Juhu! Julka się cieszy! XD A teraz może trochę normalniej. Coś czuję, że czerwonowłosy zgotuje Chris małe piekło... Nie wiem, może to tylko przeczucie, ale znając jego charakter... No dobra, nie będę się wypowiadać, tylko poczekam na następny, tak jak zwykle. Ale może też być świetnie i zabawnie u Kasa. Egh, no miałam nie snuć domysłów! Ale się nie powstrzymam, przykro mi. Albo dobra, koniec! To dodam na koniec, że rozdział wyszedł cudownie, tak jak wszystkie. Dużo weny, pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Jest ten wręcz upragniony przez wszystkich Kastiel! Czy będzie miała piekło czy raj? To się zapewne okaże w przyszłych rozdziałach ^^
      Dziękuję i również pozdrawiam~!

      Usuń
  3. Kastielek taki miły że zaniósł Chris do łóżka? Nie możliwe staje się możliwe. Gdyby chciał to by ją szturchną czy coś, mówiąc że ma wstawać a tu prosze jaka niespodzianka....
    Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak widać niemożliwe, jednak jest możliwe :D
      Również pozdrawiam, Pana/Panią Anonimka ^^

      Usuń
  4. Kobieto przez ciebie dopadają mnie dwuznaczne myśli XD
    Rozdział zajebisty :) Czekam na next :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak dwuznaczne? xD
      Dziękuję i również pozdrawiam ^-^

      Usuń
  5. Chyba mogę sie trochę utożsamić z Chris.. Ja też mam taki zapłon xD Zwłaszcza jak wracam z pracy xD

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, czyli coś Cie z Chris łączy? xD
      Również pozdrawiam i życze miłego dnia ^^

      Usuń
  6. (☆*^*☆)
    Shiro: A tobie co...?
    Tą buźką wyrażam jak bardzo podoba mi się rozdział :D
    Shiro: A nie wystarczyło napisać ,,genialny rozdział"?
    Wystarczyło, ale wolałam samą buźkę ^^
    Shiro:... *załamka, zaś ja olewam go*
    Nareszcie!! Pojawił się Kastiel! Jestem taka szczęśliwa T^T
    Shiro: Teraz cieszysz się jak głupia...
    Jak głupia? o-O *chwila ciszy* Chcesz zginąć?
    Shiro: Nie chce zginąć *spogląda na mnie z wymuszonym uśmiechem, zaś ja przewracam oczami*
    Przesyłam masę weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
    Shiro: Ja również pozdrawiam i przesyłam worek weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie ten Kastiel, co nie? xD
      Dziękuję i również pozdrawiam Ciebie, jak i Shiro ^^

      Usuń
  7. Super rozdział ;).
    Ps. Kocham cię za piosenkę Skillet w tle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :D
      A tak a propos, o który utwór Ci dokładnie chodzi? Ponieważ bodajże są trzy piosenki Skillet :)
      Pozdrawiam, Pana/Panią Anonima ^^

      Usuń
  8. Przyszła i spóźnialska Nisillia! Tak, 2 dni spóźnienia, ale walić to! Ważne, że jestem xD.
    Wiedziałam, że będzie Kasztaniel xD No i teraz znów mam dwuznaczne myśli ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, że spóźnienie! Walić to!
      Kasztaniel się wstawił, ale nie oznacza to, że zawsze musi być zboczony.. chociaż, dobra. W końcu to Kastiel xD
      Również pozdrawiam i życzę miłego dnia ^^

      Usuń

Szablon wykonała Domi L