MUSIC

piątek, 8 lipca 2016

Czarna Rozkosz - Episode V

    Uchyliłam powieki, dotykając opuszkami palców skroni. Usiadłam na progu łóżka, zauważając rozmazaną smugę. Przecierałam kilkukrotnie powieki, aż odzyskałam prawowitą ostrość wzroku. Moje tęczówki błądziły wśród ubarwionych ścian. Na jednej z nich, a mianowicie szarej, poprzyklejane były przeróżne plakaty zespołów. Praktycznie połowy z nich nie kojarzyłam. - Jednak nie znam tak wiele zespołów, jak mi się wydawało. - pomyślałam. Siedząc na łóżku, miałam zamiar wstać, ale nieoczekiwanie zauważyłam mroczki przed oczami.
- Co jest.. - mruknęłam. Zauważyłam, że jest niebywale ciemno. Okna spowite były ciemnymi zasłonami. Z trudem wstałam i podeszłam do jednego z okien. Odsłoniłam żaluzje, rozkoszując się światłem dziennym. Widok był niesamowity. Domyśliłam się, że niebywale, dużych rozmiarów dom znajduje się na niewysokim wzgórzu. W dole widniała piaszczysta plaża, a niedaleko niej istniało burzliwe morze. Słońce górowało nad pięknym krajobrazem. Widząc ten widok, uśmiechnęłam się pod nosem. Spoglądnęłam na ścianę z plakatami, zauważając niedaleko stojącą, czarno-białą gitarę elektryczną, wraz z wzmacniaczem. W moich myślach zakłębiło się wspomnienie instrumentu Lucasa. Na samą myśl, po moim ciele przeszedł dreszcz. Podeszłam, kucając przed nią. Opuszkami palców błądziłam wzdłuż strun. Przeniosłam swój wzrok nad siebie. Za gitarą stała dużych rozmiarów, biała, lakierowana szafa. Prostopadle do niej biurko, a w nim, wysunięta jedna z szuflad. Zerknęłam do wnętrza półeczki, zauważając niedokładnie przykryte, granatowe pudełko. Ściągnęłam delikatnie przykrywkę, zauważając w środku pudełka zdjęcie. Zawahałam się, ale ciekawość wygrała. Na fotografii przedstawione były dwie postacie. Najprawdopodobniej Kastiel w przeszłości, zanim pofarbował włosy. - Czyli wcześniej był brunetem. - łączyłam fakty. Obok niego stała wysoka szatynka, o dużych, błękitnych oczach. Oniemiałam. - To jego dziewczyna? - dociekałam. Odłożyłam zdjęcie na miejsce, zostawiając wszystko w należytym porządku. - Skoro to jego dziewczyna, to raczej nie powinno mnie tu być. - karciłam siebie w myślach. 

   Przeszłam po szorstkim, czarnym dywanie, idąc w stronę ciemnobrązowych drzwi. Powoli je otworzyłam. Wyszłam przed nie, rozglądając się na boki. Drzwi od pokoju były praktycznie na przeciwko schodów. Na obie strony ciągnął się długi korytarz. Wychyliłam się przez barierki, próbując spostrzec parter, ale niedoczekanie. Cały widok zakrywały mi schody. Kawałkiem stopy dotknęłam schodka, po chwili spoczywając na nim całą stopą. Każdy kolejny pokonywałam z niemałą trudnością, starając się schodzić jak najciszej. Będąc na dole, zatrzymałam się. Obserwowałam otoczenie. Na przeciw schodów, znajdowały się drzwi główne. Po ich lewej stronie salon, a po prawej kuchnia. To wszystko było jednym, ogromnym pomieszczeniem, w którym znajdowały się dwie powierzchnie. Spokojnym tempem ruszyłam w kierunku salonu. Na samym środku widniał puchaty, czarny dywan, a na nim, wąska, podłużna ława wykonana z modrzewia. Na przeciw niej, na ścianie w odcieniu cafellate, powieszony był czarny telewizor, a wokół niego wiele obrazów. Wytężyłam wzrok, aby przyjrzeć im się z oddali. Większość fotografii przedstawiała Kastiela z dzieciństwa, w towarzystwie, zapewne rodziców. Usłyszałam mamrotanie, wzdrygnęłam się. Momentalnie próbowałam znaleźć źródło odgłosów. Podeszłam bliżej, idąc w kierunku telewizora, na przeciw którego stała ława, a za nią znajdowała się ciemnobrązowa sofa, a na ukos od niej, po obu stronach widniały, w tym samym odcieniu fotele. Nachyliłam się nad kanapą. Spostrzegłam na niej leżącego Kastiela. Odchyliłam usta, aby coś powiedzieć, ale w porę się uciszyłam, ponieważ zauważyłam, że śpi. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zwinięty w kulkę, otulony białym kocem. 

   Postanowiłam, że przygotuję śniadanie, w ramach podziękowania za nocowanie. Odsunęłam się od sofy i przemierzając spory kawałek, trochę pustego wnętrza, znalazłam się w kuchni. Podeszłam do szarej lodówki i wyciągnęłam z niej składniki, potrzebne do jajecznicy. Wszystko odłożyłam na jednym z jasnych blatów, ciągnących się wzdłuż ściany, w odcieniu podobnego, do kawy zmieszanej z mlekiem.  Postawiłam na wysepce kuchennej dwie granatowe szklanki, do których wsypałam po jednej łyżeczce kawy. Nie wiedząc ile i z czym pije ziarnistą ciecz Kastiel, miałam nadzieję, że mu zasmakuje. Wstawiłam czajnik wraz z wodą, a w między czasie zabrałam się za przygotowywanie posiłku. Słysząc kroki, odwróciłam się zaskoczona w stronę słyszanego dźwięku. Za mną stał Kastiel, ledwo przytomny, opierający się o wyspę kuchenną. Przecierał powieki, co chwila ziewając. 
- Obudziłam Cię? - zapytałam nieśmiało.
- Nie. - odparł, spoglądając na mnie. - Jeszcze się nie przebrałaś? - spojrzał na mnie, z drwiącym uśmieszkiem na twarzy. Faktycznie. Odziana byłam we wczorajsze ubrania. 
- Jak widać. - oznajmiłam beznamiętnym głosem i nałożyłam na oba talerze równą porcję. 
- Dlaczego robisz śniadanie? - zapytał, popijając łyk kawy. Ledwo się nie zadławił. 
- Nie lubisz takiej? - skrzywiłam się, pomijając wcześniejsze pytanie.
-  Po prostu za gorzka. - podszedł do lodówki i wyciągnął z jednej z bocznych półek mleko. Udał się w kierunku blatu i wlał sporą ilość napoju do naczynia. Odłożył produkt z powrotem na miejsce, biorąc łyk, z zawartości kubka. - Lepiej. - szepnął, oblizując usta. - To dlaczego robisz śniadanie? 
- Myślałam, że przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć za.. - nie dokończyłam, ponieważ mi przerwano. 
- Na prawdę? - podszedł do mnie, obejmując w talii. Automatycznie się wzdrygnęłam. - Dla mnie to czysta przyjemność, dzielić dom z nie najgorszą płcią żeńską. - nie widziałam jego twarzy, ale byłam prawie pewna, że uśmiecha się na swój charakterystyczny sposób. Przypominając sobie o dziewczynie ze zdjęcia, odepchnęłam go i sięgnęłam po jeden z talerzy. Usiadłam na jednym z ciemnych taboretów. Kastiel nic nie mówiąc, zrobił to samo. Oparłam łokieć o podłoże wyspy kuchennej, a bok głowy ułożyłam na zaciśniętej dłoni. Zaczęłam wbijać widelec w jedzenie, wolnymi ruchami wkładając je do ust. W powietrzu wisiała napięta atmosfera. Jakiś czas później mężczyzna odsunął taboret, a następnie zszedł na panele. Włożył naczynie do zmywarki i udał się na piętro. Zauważając, praktycznie czysty talerz, uśmiechnęłam się w duchu. Niedługo po tym, dokończyłam posiłek i udałam się do mojego tymczasowego pokoju.

   Podeszłam do stojącej obok łóżka, zielonej walizki i ułożyłam ją na ziemi. Odpięłam zamek i uchyliłam skrawek twardego materiału. Przebierając we wnętrzu walizki, wyjęłam z niej bordową bieliznę, granatowy, krótki sweterek z długim rękawem, czarną, niedługą rozkloszowaną spódniczkę i ciemne zakolanówki oraz kosmetyczkę. Ze spuszczoną głową opuściłam pomieszczenie. - Może za gwałtownie zareagowałam, przy tamtej sytuacji w kuchni? - dręczyły mnie myśli. - Nie! Zasłużył sobie! Obmacuje mnie, choć nie ma prawa! Na dodatek ma dziewczynę! - skarciłam swój wewnętrzny głos.  Jak mogłam w ogóle dopuścić do siebie takie myśli. Zdezorientowana potrząsnęłam głową. Stanęłam przed drzwiami do łazienki i już miałam złapać za klamkę, kiedy zostałam uprzedzona. W tamtej chwili, drzwi otworzyły się z nagłą prędkością, zderzając się z moją twarzą. Upadłam na podłogę, czując piekący ból w okolicach nosa.
- Nic Ci nie jest?! - podbiegł do mnie i kucnął przede mną. Zauważyłam w jego szarych, jak popiół tęczówkach, przebłysk zdziwienia i.. troski? - Dziewczyno za dużo sobie wyobrażasz! Świat nie musi kręcić się zawsze w okół Ciebie! - oburzyłam się, na własną osobę. Musiało mi się przewidzieć. Przecież każdy w takiej sytuacji zapytałby się czy wszystko w porządku, to normalne.
- Nic nadzwyczajnego się nie stało. - odpowiedziałam oschle, zauważając na mojej, jeszcze wczorajszej sukience mokre plamy. Powędrowałam wzrokiem przed siebie, wodząc nim ku górze. Kastiel kucał przede mną, w samych bordowych szortach, bez żadnej koszulki. Rozproszone krople wody, spływały po jego nagim, genialnie wyrzeźbionym torsie. Czerwone włosy przybrały ciemniejszą barwę, niż zazwyczaj. Mokre, roztrzepane na przeróżne strony świata. Niekontrolowanie się zaczerwieniłam.
- Halo! Chris! - zaczął nawoływać, pstrykając palcami prosto przed moją twarzą.
- T-tak? - zawahałam się, zatrzymując wzrok na panelach.
- Ja wiem, że jestem pociągający, ale nie musisz się aż tak czerwienić, na piękny widok Twego króla. - zaśmiał się.
- Chciałbyś. - rzuciłam chłodnym tonem, uderzając go lekko w bark. - Za bardzo pogrążasz się w marzeniach. Już nawet mylisz je z rzeczywistością. - szepnęłam, podniosłam stertę porozrzucanych ubrań i weszłam do toalety. Pierwsze co, to zakluczyłam się od środka. Jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony. Zmazałam rozmazany od wczorajszego wieczoru makijaż, a waciki wyrzuciłam do małego śmietnika, stojącego pod wiszącą umywalką. Mogłabym siedzieć w tym pomieszczeniu godzinami. Biel okrywała całe to pomieszczenie, z elementami czerni. Od ścian biło delikatnym chłodem, a zarazem oczekiwanym spokojem. Odkręciłam korek, zatkałam przepływ rur i pozwoliłam wodzie zapełnić pełną objętość ciemnej, narożnej wanny. Zrzuciłam z siebie ubrania. Z entuzjazmem wskoczyłam do wanny, po chwili zakręcając wodę. Nalałam wiele żelu, mieszając go z cieczą. Powstała piękna, biała piana. Zanurzyłam się na kilka sekund, zamaczając głowę. Nalałam na ręce odrobinę szamponu, wcierając go w włosy. Spłukałam niewielką ilość piany. Nie minęło wiele czasu, a położyłam się wygodnie w wannie. Po godzinnej, odprężającej kąpieli, wyciągnęłam zatyczkę z wanny, pozwalając wodzie spłynąć do kanalizacji. Przeciągnęłam się, stanęłam przed lustrem i sięgnęłam po różowy, puchaty ręcznik. Wytarłam nim ciało, nawilżyłam je balsamem i nałożyłam na siebie wcześniej wybrane ubrania. Wytarłam włosy w ręcznik i rozczesałam szczotką. Zebrałam z różnych zakątków łazienki własne rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Podeszłam do zsypu na odzież, wrzuciłam do niej swoje brudne ubrania i wróciłam do pokoju. Otworzyłam ciemnobrązowe drzwi, zauważając leżącego na łóżku Kastiela. Osłupiałam. On zauważając moją obecność uśmiechnął się złośliwie i przymknął powieki.
- Mogę chyba jeszcze przebywać we własnym pokoju, prawda? - zapytał z rozpoznawalną drwiną w głosie.
- Ależ oczywiście. - odpowiedziałam z kpiną. Podeszłam do stojącej niedaleko łóżka walizki, kucnęłam przed nią i schowałam do niej czarną kosmetyczkę. Kastiel podniósł się do pozycji siedzącej, spoczywając na progu łóżka tak, że jego kolano, delikatnie stykało się z moimi plecami. Na dotkniętym miejscu, a dokładniej wzdłuż kręgosłupa, przeszedł nieoczekiwany dreszcz. Mocno się wzdrygnęłam, co nawet ślepy by zauważył.
- Co jest? - zapytał zdziwiony.
- Nic. - odparłam i usiadłam obok niego. - Grasz?- wskazałam na stojącą w rogu gitarę.
- Tak. - mimowolnie się uśmiechnął. - Mamy z Lysandrem, Natanielem i Lucasem zespół. Nikt Ci nie mówił? - zapytał, z malującym się na twarzy zdziwieniem.
- Lucasem? - przełknęłam głośno ślinę. Fakt. Wspominał coś o jakimś zespole, ale nigdy więcej nic na ten temat nie mówił. Stwierdziłam, że nie będę się wtrącać. Szczerze mówiąc, to nie za bardzo mnie to wtedy interesowało.
- Znasz go?
- Można tak powiedzieć. - syknęłam, poprzez zaciśnięte zęby.
- Skąd go znasz? - dopytywał.
- Czy to takie ważne?! - warknęłam w odpowiedzi. Gwałtownie wstałam, otworzyłam drzwi i z niekontrolowaną siłą je zamknęłam. Zeszłam na parter. Wchodząc do salonu, zauważyłam leżące na ławie czerwone pudełko papierosów, nie spojrzałam na nazwę, tylko bez wahania zabrałam je ze stołu. Wyszłam na taras i oparłam się przedramionami o balustradę. Drżącymi dłońmi wyciągnęłam jedną nikotynę z opakowania, następnie drugą i trzecią, a po pięciu skończyłam liczyć. Wypalałam to tak szybko, że ledwo zdążyłam się zorientować, że skończyła mi się zawartość opakowania.

*Perspektywa Kastiela*

- Czy to takie ważne?! - krzyknęła i z głośnym trzaśnięciem drzwiami, opuściła pomieszczenie. Zaniepokoiłem się. Wiedziałem, że Lucas, to nie mógł być zwykły znajomy. Gdyby tak było, to nie reagowałaby na tą wiadomość tak gwałtownie. Tylko, że nie rozumiałem jednego. Lucas był porządnym facetem, nawet muchy by nie skrzywdził. Zawsze był łagodny, co do innych. To on zawsze rozdzielał mnie i Nataniela, kiedy zaczynała się ostra kłótnia. Mówił, że niczego nie załatwimy siłą, kiedy któreś z nas podnosiło na siebie rękę. Po kilkunastominutowych przemyśleniach, postanowiłem poszukać Chris. Miałem tylko nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego. Krzątałem się po domu, jak jakiś idiota. Nigdzie jej nie było. Zacząłem wbiegać do pokoi, jak wariat. Biegałem po schodach w dół i górę, jak szaleniec. Na moment zatrzymałem się, słysząc ciche łkania. Powoli ruszyłem w kierunku smutnych odgłosów. Moje przypuszczenie mnie nie zawiodło. Stojąc przed szybą, zauważyłem opierającą się o balustradę dziewczynę. Cicho odsunąłem szklane drzwi i niesłyszalnie podszedłem do blondynki. Stałem za nią, przez pewną chwilę zastanawiając się czy dobrym pomysłem byłoby objąć ją ramieniem. Jednak starałem się długo nie błądzić myślami, w okół takiego szczegółu. Zrobiłem to, co uważałem za słuszne, czyli otuliłem ją w delikatnym uścisku. Spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami, przepełnionymi łzami. Serce zaczęło mi się łamać na kilka drobnych kawałków. Nie pytając o nic, objąłem ją mocniej, zamykając w swym ciasnym uścisku. Po chwili namysłu postanowiłem dowiedzieć się trochę o przeszłości dziewczyny.
- Powiesz mi co się stało? - zapytałem, próbując nie brzmieć nachalnie. Natychmiastowo odwróciła głowę, w kierunku morskiego krajobrazu. Nie pozwoliłem jej na to. Ująłem w dłoń jej podbródek, zmuszając przy tym do spojrzenia w moje szare tęczówki. Próbowała wyswobodzić się z mojego uścisku, jednak na darmo. Niedługo po marnych staraniach, uchyliła powieki, spoglądając prosto w moje oczy. 
- Powiesz mi co się stało? - powtórzyłem pytanie.
- Chcę to zostawić dla siebie. - szepnęła, łamiącym się głosem.
- Proszę. - błagałem. - Mi możesz zaufać. - poczułem zaciskające się dłonie, na ubranej przeze mnie, granatowej koszulce. Bardziej przywarłem do jej drobnego ciała, nawet nie myśląc o wypuszczeniu tej małej postury ze swych objęć. Szlochała, tak bardzo szlochała. Czułem, jak moje serce nie wytrzymuje takiego ciśnienia. Rozpadało się. Z sekundy na sekundę coraz bardziej. Oparłem swój podbródek o jej głowę, wtulającą się w mój tors. Chciałem jej pomóc. Tak bardzo tego pragnąłem, ale niestety nie potrafiłem. 

24 komentarze:

  1. Awwww =^,^=
    Więcej takich akcji, prooooszę! xD
    Rozdział cud malina, oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich, czyli jakich? :D
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie~!

      Usuń
  2. Słodkie~ Tym bardziej jak wyobraziłam sobie takiego kawaii(słodkiego), zamulonego Kasa >w< I to jeszcze w wersji chibi(duża głowa, małe ciało) >w< Ale i tak mój WS to Lysio x3 Jak na początku napisałam: mega słodki rozdział, mimowolnie uśmiecham się pod nosem, czekam na więcej i pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że też go sobie takiego wyobraziłam? tylko nie w formie chibi xd
      Cieszę się, że rozdział się spodobał ^^
      Również pozdrawiam ~!

      Usuń
    2. To ci mg go narysować na kartce albo zlepić model 3D xD Jak tylko zabiorę się za projektowanie ich .-.

      Usuń
  3. Ojej jak uroczo!
    Za słodko, za słodko ! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie jest cukierniczka?!

      Usuń
    2. Aż tak za słodko? To chyba będzie trzeba coś zmienić :D
      Pozdrawiam i życzę miłego dzionka~! ^-^

      Usuń
  4. To było.. kawaii xD
    Chociaż ja na miejscu Chris parę razy dałabym mu po gębie. Za szybko się chłopak panoszy :P Tak się spodziewałam, że Lucas się jeszcze pojawi - kmiot jeden.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz.. ona u niego mieszka. Troszkę ciężko byłoby dać mu w gębe skoro jest ryzyko zostania na lodzie xD
      Również pozdrawiam~! ^^

      Usuń
  5. Jestem! Przeczytałam już wczoraj, ale nie miałam siły skomentować. Ale wiesz, robię to dzisiaj, więc i tak jest chyba dobrze.
    Boziu, Boziu, Boziu! Cudny rozdział po prostu! Nie wiem, czy taki był Twój cel, ale popłakałam się, gdy to czytałam. Oczywiście ze wzruszenia, nie miej wątpliwości. Kastiel taki słodki i czuły, ahh... Po prostu nie mogę tego opisać. Najgorzej mnie wkurwił ten Lucas, że niby spokojny? Sukinsyn dobrym aktorem! Tak, poniosło mnie wybacz. Nie lubię takich ludzi.
    To pozdrawiam, dużo weny i tradycyjnie czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku ^^ Dziękuję za tak miłe słowa :D
      Również pozdrawiam i życzę miłego dnia~!

      Usuń
  6. To takie słodkie. Zakochałam się w tym rozdziale 💕😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo ^-^ Dziękuję za tak miłe słowa ^^
      Pozdrawiam cieplutko~!

      Usuń
  7. Z rozdział na rozdział mnie i zabijasz i zachwycasz. :D Piszesz nieziemsko, mówiłam Ci to już?
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, życzę dużo, duuużo weny!
    A tak już dodając, zostałaś nominowana do LBA! Pytania znajdziesz tutaj - http://everyoneisamurderer.blogspot.com/2016/07/lba.html Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, dziękuję za ciepłe słowa!
      Bardzo, ale to bardzo dziękuję za nominację :D
      Również pozdrawiam i życzę miłego wieczoru~!

      Usuń
  8. *-*
    Shiro: No nie zaczyna się...*wzdycha załamany*
    Kocham, kocham, kocham ten rozdział!! Kastiel taki słodki, taki troskliwy, że aż...*przerywam, bo padam na łóżko, zaś chłopak potrząsa głową załamany*
    Shiro: Skąd ja wiedziałem, że tak się stanie...*spogląda na mnie żałośnie, zaś ja leżę na łóżku z głową w poduszkach* Posłuchaj mnie Paulina...coś myślę, że moja ,,przyjaciółka" nie da już rady pisać tego komentarza, dlatego ja pociągnę go dalej...I to wszystko przez Kastiela...*wzdycha* Musiałaś pisać o seksownie wyglądającym chłopaku...Chociaż to ja jestem seksowniejszy *mówi na stronie*...*potrząsa głową* Nie, to nie to doprowadziło ją do tego stanu. Padła, bo powaliła ją część pisana z perspektywy Kastiela. Rozdział wyszedł ci wręcz genialny! :D Dominika zanim padła napisała ci dwa błędziki, które zauważyła (Całe szczęście, bo mi się nie chce ich wypisywać). Ogółem za ten rozdział masz ode mnie...Nie! *potrząsa głową* Od nas mam 6+!
    Pozdrawiam...*szepcze*
    Shiro: Ja również pozdrawiam i przesyłam wenę za naszą dwójkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Tobie Shiro jak i rozmarzonej Domi xD
      Te dwa błędziki zaraz idę poprawiać. Nawet sama nie wiem jak to się stało, że do teraz ich nie zauważyłam..
      Pozdrawiam i życzę udanego dzionka~! ^^

      Usuń
  9. Wspaniały blog! Czekam na kolejny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa :D Cieszę się, że przypadło Ci do gustu ^^
      Pozdrawiam~!

      Usuń
  10. Nie, tylko nie mów, że nie ma więcej rozdziałów:c Ja chcę więcej Kastiela!
    P.S Jak się pozbieram po długiej przerwie, napiszę porządniejszy komentarz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam! Ale najzwyczajniej nie mam jak na złość weny, aby gdziekolwiek coś napisać. Ani to tu, ani to na wattpadzie :| Mam nadzieję, że niedługo ona przybędzie.
      I nie, nie mam zamiaru zawieszać, a co gorsze usuwać. Po prostu poczekam aż wena mnie z radością najdzie. Pisanie na siłe, niestety ale mi nie wychodzi :|
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, dziękuję :D Cieszę się, że to opowiadanie zostało tak przez Ciebie odebrane. Zależało mi na tym, aby opowieść nie była monotonna, wkoło się powtarzająca. Dlaczego? Dlatego, że mam na ten temat takie samo zdanie co Ty.
      Planuję pisać dalej, minimalnie naskrobałam jakiś kawałek 6 rozdziału, jednak rewelacji nie widzę :/
      Mam nadzieje, że niedługo coś konkretnego napisze i wstawie.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Szablon wykonała Domi L